Przygoda z degedustacją tegorcznej shincha wydarzyła sie 10 kwietnia - w Shizuoka - zaraz po zbiorze listkow w prosto z krzewu herbacianego..
W celu poznania dobrodziejstw i tajemnic herbaty - przybylem do Makinohara aby dzieki pomocy i uprzejmosci pana Shibamoto miec okazje własnorecznego zbioru lisci oraz obrobienia ich na susz herbaciany.
Ogrody herbacine p. Shibamoto sa dosc zroznicowe nie tylko ze wzgledu na odmiany krzewu herbacianego ale i polozenie . W nasłoczenich miejscach krzew szybciej sie rozwija i przeciwnie w zacienionych " budzenie ze snu zimowego " trwa dłuzej , roznice w pierwszych zbiorach moga byc od kilku dni nawet do 2ch tygodni.
Materiał na Shincha - liscie kultywaru Yamakai oraz Yabukita
YABUKITA - młode pąki
W masowej standartowej produkcji herbat japonskich taki " materiał " jest zbyt młody i nie nadaje sie do zrobienia herbaty typu sencha.
W przeciwienstwie do chinskich upodoban herbacianych ( takze koreanskich) -w Japonii nie wytwarza sie herbat pąkowych . Nie znajdziemy herbat z tak młodych nie rozwinietych lisci nawet jesli chodzi o produkcje typu kama-iri
i w koncu
Zaparzone malutkie listki daja delikatny napar - podbny do korenaskiej herbaty -woojeon. Tutaj delktujemy sie niezbyt intensywnymi niuasami smakowymi.
Ciekawa moze okazac sie obserwacja swiezych mlodych listkow i pąkow. Dla Japonczykow taka herbata to egzotyka.
Yamakai - rozwiniete listki
Widac roznice -Yamakai ma szybszy wzrost
Taki stan lisci umozliwia zrobienie typowej herbaty japonskiej - nie zaleznie czy chodzi o sencha czy " kama iri cha ". Tutaj czuc juz typowe japonskie klimaty....
To tyle o powstaniu Shincha kamairi -mam nadzieje ze o wrazeniach smakowych i ogolonie o parzeniu tych listkow uslyszymy w krotce - gdyz te dwie herbaty zostaly juz wyslane do Polski na spotaknie herbaciarzy 21 kwietnia w Warszawie. To pierwsze proby w ukazywaniu herbat bezposrednio z miejsca ich powstawnia . A moze nastepny krok to zorganizowanie wyprawy w celu zrobienia wlasnej herbaty - a to dla najbardziej zdeterminiwanych herbaciarzy?
Świetny wpis! takich relacji ze źródeł herbaciarze potrzebują najbardziej :) I trzy razy Yes! dla zrobienia następnego kroku! ;)
OdpowiedzUsuńTo nie turlamy za rok Gruzji wpierw:)? Chociaż japońskie dłużej mają specjalne miejsce w moim serduszku.
UsuńDziękuję za opowieść "od krzaka do czarki". Może Joli zostanie trochę tej herbaty na Kraków lub Szczecin:)?
Ale kuszące poysły:)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis i dobrze udokumentowany. Zwłaszcza te zdjęcia przed i po:)
Może dotrwa trochę herbaty do Poznania:=)