Są takie kraje gdzie należy brać pod uwagę sytuację polityczno - społeczną bo nie zawsze jest radośnie i przyjaźnie. Wydawało mi się że Etiopia jest spokojnym krajem i można zignorować np. "uzyskanie pozwolenia na zwiedzanie plantacji." Miałem nawet kontakt żeby poinformować o odwiedzinach. Ale do końca nie byłem pewien czy dotrę do etiopskich upraw herbacianych...Dojazd do plantacji Gumaro zajął mi 2 dni..I jak się okazało na miejscu..nie bylem mile widzianym gościem. Teraz po opuszczeniu tego kraju w Polsce mogę zrelacjonować co się stało... Wyjazd opuszczenie Etiopii gwarantuje mi bezpieczenstwo tzn. mogę swobodnie opublikować fotografie ...i przedstawić sytuację.
Fascynacja herbacianymi sprawami nie zawsze może być podzielana przez właścicieli bądź też organizacje posiadające plantacje..szczególnie chodzi tu o takie kraje gdzie herbatę produkują w sposób"kolonialny" ...tzn.praca jest bardzo ciężka..mało płatna..a herbata traktowana jest jako zwykły produkt spożywczy.
Niespodziewane pojawienie się obcokrajowca na zastrzeżonym terenie może być traktowane jako nie legalne wtargniecie. I tak właśnie się stało.
Tłumaczenia ..na temat jak ciekawa i piękna jest plantacja nie docierają do zarządzających..dla nich bylem intruzem bezprawnie przebywający na ich terenie.A plantacja była naprawdę ogromna i przepiękna.. Po około 1.5 godzinnym beztroskim zwiedzaniu herbacianych upraw podjechało kilka samochodów, pojawili się ludzie z karabinami. Oskarżono mnie że nielegalnie przebywam na plantacji herbaty i jestem aresztowany. Bez odpowiednich dokumentów nie mam prawa do przebywania..,fotografowania..i wszelkiego komunikowania się z pracownikami itd...
Powiedziałem ze nie jestem reporterem który opisuje biedne życie zbieraczy ..czy chce to pokazać światu
..Tak. jak 30 lat temu w Chinach czy Wietnamie...czy innym kraju gdzie nie cieszy z wizyt gości zainteresowanych herbatą.
Etiopia jest dość skomplikowanym krajem jeśli chodzi o sytuację polityczną..choć należy do krajów bezpiecznych gdzie w porównaniu do innych miejsc w Afryce nie czuje się zagrożenia.
Ale należy się przygotować mieć odpowiednie pozwolenia. Lepiej nie być traktowanym jako kłopotliwy intruz .
Wracając do aresztowania..musiałem czekać .na ławce przed lokalnym urzędem administracyjnym przez 2 godziny aż przyjdzie najważniejsza osoba odpowiedzialna za sprawy ochrony powiatu miasteczka Gore.
Szef lokalnej bezpieki okazał się być bardzo wyrozumiały ale lekko zaskoczony ze cudzoziemiec zapuszcza się w takie tereny.
.Wytłumaczyłem mu jak dojechałem z oddalonego o 30 km miasta..ze wszystko jest tylko po to żeby odwiedzić uprawy zobaczyć jak tu traktuje się herbatę. Z kolei szef objaśnił mi ze dla nich to kłopot jak jakiś obcy wkracza na tereny ..a jeśli by był jakiś wypadek. ..to będzie to sprawa międzynarodowa...a im to jest nie potrzebne. Dostałem pouczenie że trzeba posiadać pozwolenie na wizytę..
Bardzo podobny styl uprawy jak na plantacji BOH w Malezji. Tutaj produje sie sie pył herbaciany z krzewów assamica... Z tym ze w Malezji - plantacja to atrakcja turystyczna codziennie odwiedzana przez setki wycieczkowiczów gdzie zwiedzanie fabryki jest darmowe. W sklepiku kupimy masowo produkowane herbaty a na trasie widokowym popijemy zaparzone herbaty z mlekiem.
Krótkie przedstawienie herbat etiopskich- niebawem.
Fascynacja herbacianymi sprawami nie zawsze może być podzielana przez właścicieli bądź też organizacje posiadające plantacje..szczególnie chodzi tu o takie kraje gdzie herbatę produkują w sposób"kolonialny" ...tzn.praca jest bardzo ciężka..mało płatna..a herbata traktowana jest jako zwykły produkt spożywczy.
Niespodziewane pojawienie się obcokrajowca na zastrzeżonym terenie może być traktowane jako nie legalne wtargniecie. I tak właśnie się stało.
Tłumaczenia ..na temat jak ciekawa i piękna jest plantacja nie docierają do zarządzających..dla nich bylem intruzem bezprawnie przebywający na ich terenie.A plantacja była naprawdę ogromna i przepiękna.. Po około 1.5 godzinnym beztroskim zwiedzaniu herbacianych upraw podjechało kilka samochodów, pojawili się ludzie z karabinami. Oskarżono mnie że nielegalnie przebywam na plantacji herbaty i jestem aresztowany. Bez odpowiednich dokumentów nie mam prawa do przebywania..,fotografowania..i wszelkiego komunikowania się z pracownikami itd...
Powiedziałem ze nie jestem reporterem który opisuje biedne życie zbieraczy ..czy chce to pokazać światu
..Tak. jak 30 lat temu w Chinach czy Wietnamie...czy innym kraju gdzie nie cieszy z wizyt gości zainteresowanych herbatą.
Etiopia jest dość skomplikowanym krajem jeśli chodzi o sytuację polityczną..choć należy do krajów bezpiecznych gdzie w porównaniu do innych miejsc w Afryce nie czuje się zagrożenia.
Ale należy się przygotować mieć odpowiednie pozwolenia. Lepiej nie być traktowanym jako kłopotliwy intruz .
Wracając do aresztowania..musiałem czekać .na ławce przed lokalnym urzędem administracyjnym przez 2 godziny aż przyjdzie najważniejsza osoba odpowiedzialna za sprawy ochrony powiatu miasteczka Gore.
Szef lokalnej bezpieki okazał się być bardzo wyrozumiały ale lekko zaskoczony ze cudzoziemiec zapuszcza się w takie tereny.
.Wytłumaczyłem mu jak dojechałem z oddalonego o 30 km miasta..ze wszystko jest tylko po to żeby odwiedzić uprawy zobaczyć jak tu traktuje się herbatę. Z kolei szef objaśnił mi ze dla nich to kłopot jak jakiś obcy wkracza na tereny ..a jeśli by był jakiś wypadek. ..to będzie to sprawa międzynarodowa...a im to jest nie potrzebne. Dostałem pouczenie że trzeba posiadać pozwolenie na wizytę..
Bardzo podobny styl uprawy jak na plantacji BOH w Malezji. Tutaj produje sie sie pył herbaciany z krzewów assamica... Z tym ze w Malezji - plantacja to atrakcja turystyczna codziennie odwiedzana przez setki wycieczkowiczów gdzie zwiedzanie fabryki jest darmowe. W sklepiku kupimy masowo produkowane herbaty a na trasie widokowym popijemy zaparzone herbaty z mlekiem.
Krótkie przedstawienie herbat etiopskich- niebawem.
Komentarze
Prześlij komentarz